KARAIBY - NIGDY NIE MÓW NIGDY (30.11 - 14.12.2023R.)


Zawsze, gdy widzieliśmy turystów "wylewających się" tłumnie z wycieczkowych cruisów, zgodnie twierdziliśmy, że to nie dla nas. Tymczasem teraz zgodnie twierdzimy, że jest to jak najbardziej wspaniała forma wypoczynku nie tylko dla nas, ale dla wszystkich. Tym razem na Karaibach odwiedziliśmy 11 wysp : St. Vincent, St. Lucia, Dominika, Gwadelupa, Antigua, Dominikana, Aruba, Curacao, Bonaire, Grenada, Barbados.  Na St. Vincent i St. Lucia byliśmy już wcześniej, gdy pływaliśmy po Karaibach katamaranem. Na wszystkich wyspach schodziliśmy na ląd i  staraliśmy się zobaczyć jak najwięcej. Na niektórych wystarczyła piesza wycieczka w okolicach portu ( jak na Arubie), na innych wynajmowaliśmy samochód na cały dzień (Dominika, Gwadelupa), dwa razy kupiliśmy wycieczkę w miejscowym biurze podróży, Magnesem były oczywiście obiekty UNESCO. Pierwszy z nich odwiedzamy na Dominice - PN Morne Trois Pitons. Wybieramy się na krótki treking do jeziorka położonego w kraterze wulkanu. Pogoda zmienna, przewalają się chmury, czasem na chwilę udaje się przedrzeć promykom słońca, a za moment pada deszcz. Trzeba uważać , bo na szlaku jest bardzo ślisko. Trasa prowadzi raz w górę , raz w dół.  Z każdej strony otacza nas zieleń i czuć , że jesteśmy w tropikach. Paprocie drzewiaste, bromelie, helikonie, storczyki, cały czas towarzyszą nam ptaszki z żółtymi brzuszkami, czasem pojawi się koliber, a na ścieżce stoi sobie gryzoń o nazwie aguti. Dochodzimy do jeziorka i znowu przewalają się chmury (jak u nas w górach). Zadowoleni, choć trochę ubłoceni wracamy do samochodu. Na Dominice oprócz wizyty w parku obejrzeliśmy dwa wodospady (Trafalgar). Do trzeciego trzeba było dopłynąć skalną szczeliną. Na zakończenie dnia zażywamy kąpieli w gorących źródłach. Na Antigui (kraju morza i słońca, o czym informują tablice rejestracyjne) na listę UNESCO wpisana jest English Harbour. Na zwiedzanie tego obiektu wybieramy się z grupą zorganizowaną przez niemiecką turystkę. English Harbour to port , w którym wykorzystano naturalne zatoczki. Tutaj remontowano statki dla Indii Zachodnich, jak wówczas nazywano Karaiby. Z dwóch punktów widokowych podziwialiśmy piękną panoramę na marinę. Na wzgórzu obejrzeliśmy pozostałości po blokhausie, domu dla oficerów, szpitalu. Część mariny stanowi PN Nelson's Dockyard, czyli stocznia marynarki wojennej , którą na siedzibę swego sztabu  ( w latach 1784-87) wybrał admirał Nelson. Historyczną część Dominikany zwiedzamy z wycieczką wykupioną na Aidzie. Jedziemy do Santo Domingo, jednego z najstarszych miast obu Ameryk, założonego w 1498r. Tu powstała pierwsza (w obu Amerykach) katedra, szpital, urząd celny i uniwersytet. Santo Domingo założone na planie siatki (ulice przecinają siu pod kątem prostym) stało się wzorem dla wszystkich urbanistów Nowego Świata.  Zona colonial wpisana została na listę UNESCO. Najstarsza promenada Nowego Świata  (Calle Las Damas) biegnie równolegle do rzeki Ozamy. Zanim do niej dotrzemy oglądamy zbudowaną w 500 rocznicę odkrycia Ameryki Latarnię Kolumba, która wysyła w niebo snop światła o kształcie krzyża. Alkazar jest aktualnie restaurowany. Przez znajdującą się obok niego Puerta San Diego wchodzimy na teren zony colonial. W Casa Bastidas, domu wybudowanym przez konkwistadora w XVIw. mieści się Muzeum Domów Królewskich. Dawny kościół Jezuitów stał się Panteonem Narodowym, w którym pochowano zasłużonych obywateli Republiki Dominkańskiej. Wspólną wycieczkę kończymy zwiedzeniem pierwszej katedry w Nowym Świecie. W czasie wolnym kontynuujemy zwiedzanie oglądając ruiny Hospital San Nicolas de Bari i kościoła św. Franciszka. Koniecznie chcieliśmy też odszukać legendarną ceibę (kapokowca) - drzewo, do którego miał przywiązać swe statki (3) Krzysztof Kolumb. Niestety z ceiby, otoczonej betonem,  pozostał zaledwie kawałek pnia. W stolicy Curacao-Willemstad na listę UNESCO wpisana jest historyczna zabudowa wewnętrznego miasta z murami obronnymi. Ostatni w tej podróży obiekt UNESCO to Bridgetown i jego garnizon na Barbadosie. Spacerujemy oglądając poszczególne historyczne budowle. Do garnizonu bierzemy taksówkę. Gdybyśmy dotarli tutaj trochę wcześniej obejrzelibyśmy uroczystą zmianę warty, a tak widzieliśmy jedynie grupę rekonstrukcyjną, która już przebierała się po występie. 


Komentarze